Jegomość



Darek zakupił „Jegomościa” od Edka Borsuka. Na początku stworzenia Jegomość nie nosił brzemienia Jegomościa. Był jedynie metrową rzeźbą zgrabnie wypieszczoną dłońmi Edka. Gospodarz przydzielił stworowi honorowe miejsce na kominku. Świątynne palenisko zasługuje na dodatkowe opracowanie. Darek siedząc na drewnianym klocku, czujnie wpatrywał się i strzegł tych płomieni niczym starożytny kapłan. Wydmuchiwał weń dym ze skrętów z zawartością świętego ziela, a Jegomość, który nabył już to imię, wpatrywał się w Darka swym przenikliwym, budzącym niepokój wzrokiem. Darek nie pozostawał mu dłużny, uświadamiał Jegomościa, wyłuszczał mu swój pogląd na istotne sprawy egzystencji. Przemawiał doń godzinami, a im więcej wydmuchał świętego dymu w czeluść ognia, tym monologi stawały się coraz bardziej emocjonalne i intensywne, a Jegomość tylko patrzył i konsekwentnie milczał, a jego wzrok wzbierał w swej zaciętości i chłodzie. W apogeum konfliktu Darek żądał kategorycznie: „No powiedz coś w końcu, ty drewniana kreaturo”. Jegomość zbywał go tym lodowatym spojrzeniem. Dawał do zrozumienia, że i tak widzi przyszłość, posiada wiedzę o końcu wszystkiego, to po cóż przemawiać. Darek jeszcze chwilę walczył, by wydusić z Jegomościa cokolwiek, po czym brał go pod pachę i wynosił bądź to do kotłowni, bądź przed drzwi domostwa oznajmiając: „ Za karę posiedzisz sobie w samotności siedem księżyców i siedem słońc.”

W ten dzień przed zgonem Darek wyniósł Jegomościa przed drzwi domostwa…

 

Powrót

                                                                                                                                                  R