List do pani Staszewskiej



Szanowna Pani Mario,

przepraszam, że zwracam się do Pani z imienia, ale pomyślałem sobie, że forma ta będzie zawierała więcej szacunku i bliskości niż po rodowym nazwisku. Rzadko się widujemy w przestrzeni publicznej naszej wioski, ale często gości Pani w moich myślach gdziekolwiek spotykam na swojej drodze myśl ludzką zaklętą w druku na papierze. Gdy widzę witrynę biblioteki, bądź księgarni zawsze widzę pani postać w suterynie bibliotecznej w starym Urzędzie Gminy. Była to najpiękniejsza biblioteka w moim życiu. Oprawione Pani dłońmi w szary papier książki, czekały, by je otworzyć i zajrzeć w cudowne, magiczne światy, by nas uczyć łaknienia piękna istnienia. Przepełniający bibliotekę zapach starego papieru jest jednym z najcudowniejszych, jakie pamiętam. Wykaligrafowane karty biblioteczne Pani wyrobionym pismem były pierwszym dokumentem, który w pełni akceptowałem i byłem dumny z ich nadania. W historii życia naszego pokolenia zdarzyli się wielcy mężowie i kobiety, tacy i takie których chwały i sławy nie przebija nikt i nic. Był wszech nadleśniczy, pan Wermiński, był super szeryf – mój ojciec, kierownik kolejki wąskotorowej pan Blasz, był dyrektor szkoły pan Wojciechowski i naczelnik gminy pan Łaskuda… Pani Mario, jeśli chodzi o ministerstwo słowa w naszej wsi, Pani jest dla mnie cesarzową i władczynią ksiąg. Życzę Pani łagodnych i słonecznych dni, zawsze będzie mi towarzyszył ten spokój, jaki roztaczała Pani, emanując swoją osobą w najpiękniejszej bibliotece świata.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R