Mucha



Kończy się luty, słońce przygrzewa już mocarnie, dając sygnał wszelkiemu stworzeniu, że już się trzeba szykować do życia pełnią istnienia. Wychodzę z domu, na śniegu spostrzegam gramolącą się muchę. Stara się niemrawo utrzymać na powierzchni białego puchu. Patrzę chwilę, po czym biorę ją w dłonie i zanoszę do drewutni, kładę ją tam pośród rozgrzanego w słońcu drewna i jestem zadowolony, że przysłużyłem się jej w doczekaniu wiosny. Choć much zmierzłą bywa i nieraz ohydną, jeśli chodzi o siadanie na kiełbasie, ale nie mogłem jej nie pomóc, widząc jej determinację. Wytrwałą walką o życie nawet wróg daje świadectwo o jego cenie. Dzielna to jest mucha, cześć jej istnieniu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R