Ostatni człowiek we wsi



Pięknie opustoszała wioska w czas epidemii. Ostatnimi latami nigdy już taka nie była, ostatnio w czas mojego dzieciństwa. Ludzie schronili się w domach, jakby przed prawdą można było się ukryć w czterech ścianach, jakby przed światłem można było się ukryć pod jarzącym słońcem.

Stary świat runął jak domek z kart, wszystko, co wydawało się stabilne, okazało się kruche. Wszystko, co wydawało się nieśmiertelne z sekundy na sekundę, umarło.

Niczego nie jest mi żal, bo ten Stary Świat musi w końcu umrzeć dla Nowego Świata. Wszystko, co zbudowaliśmy, okazało się sypkie jak drobny żwir nad brzegiem rzeki Solinki.

Wieś cudownie opustoszała, tylko na parkingu przed Siekierezadą siedzi na kartonie Olek Pustak i świadczy swym istnieniem o upadku wszystkiego i wszystkich... Nie żal mi starego świata, cieszy mnie, że umiera.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R