Poezja i Bieszczadzkie Anioły



Nawiedzonych Bieszczadem co raz więcej, zachwycają się panowie, międląc sobie prącia, podniecają się panie, pieszcząc paluszkiem swe przystrzyżone sromy. Ach, och słychać wdechy i wydechy rozkoszy i spełnienia. Anielskie pamiątki w kramach i na straganach, w ekstazie nabazgrane na deskach i płótnie. Poezja, poezja, natchnieni Bieszczadem, zbiorowa histeria, słów prawie boskich składanka. Konkursy i wernisaże, kto lepiej i właściwiej jebnie słowem o anielskiej duszy. Piosenki o szeleście ezoterycznych skrzydeł istot latających nad Herlatą, o miłości niecielesnej bez wsadzania człowiek człowiekowi prącia, albo innych ciekawych artefaktów. Ja też chcę, ja też pragnę wziąć w tym wyścigu udział. Chciałbym dopaść takiego jednego jebanego anioła, złapać go za skrzydła i od tyłu solidnie wyruchać nucąc pieśń wiekopomną „Anioły bieszczadzkie, bieszczadzkie anioły”.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R