Portret kobiety z psem



Spacerowała z psem wieczorem o tej samej porze, mijałem ją w milczeniu kilkakrotnie. Owszem zwracałem uwagę na jej obciśnięte dżinsami pośladki, miała zgrabną dupę. Na psa nie zwracałem uwagi, miałem swojego większego i piękniejszego. Pomyślałem sobie, że gdyby chciała, mógłbym ją wyruchać. Po kilkunastu dniach tego mijania się chciała. Zagadała w psim temacie i mówiąc o swoim zwierzaku, wdzięcznie nachyliła się i zaprezentowała z gracją tę swoją zgrabną dupę. Bardziej mową ciała niż słów dawała do zrozumienia, że jest zdecydowana zawrzeć krótkotrwałe przymierze bez majtek, ale wtedy wyczułem jej zapach. Zawsze jak pies węszyłem i analizowałem nutę zapachową samicy, czy jest słodka, czy intensywna, czy gorzka. Ale jej naturalny smak tłumiły perfumy. Mimo to przebijał się spod nich ten jej osobisty znacznik. Choć mi w nim nie pasowało, był zbyt intensywny i mocny. Może gdyby nie te pieprzone perfumy, które fałszowały jej charakterystyczną nutę…

By jej nie urazić, powiedziałem:

- Nie podoba mi się zapach twojego psa.

Wkurwiła się, ale przynajmniej nie musiałem ruchać samicy, której smaku nie byłem pewien.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R