Powrót Zająca



Obywatel Zając Jurek powrócił z odwyku. Nie poznałem go. Stracił brodę, pozyskał czystą odzież zwierzchnią. Przemknął przy nas, stojących wieczorową porą na schodach wiodących do Siekierezady przygarbiony, jakby zawstydzony tą swoją metamorfozą. Zdaje się, że jest jednym z tych październikowych liści miecionych powiewami zmian i przemijania. Patrzymy w mrok, gdzie zniknął obywatel Zając i radujemy się, że powrócił, bo wszyscy spożywacze ciśniańscy powymierali, a niedobitki spędzają czas na odwykaniu się od substancji.

Wiem, że już nazajutrz Jurek zajmie swe stanowisko pracy na torach za Siekierezadą i będzie pobierał myto od turystów pragnących ogrzać się przy płomieniu bieszczadzkiego klimatu. Próbujących zrozumieć istotę wolności w objęciach dwóch szyn kolejki wąskotorowej, pamiętającej jeszcze czasy starego cesarza.

Prawie jak z westernu Powrót Jurka Zająca, powrót prawości na tory.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R