Prezent od Cześka ze Szczecina



Karczuję suche gałęzie świerków i modrzewi. Drzewa wybujały już na kilkanaście metrów, a pamiętam, jak sadziliśmy je z Mietkiem Nożownikiem. Wydaje się, że to było wczoraj.

Karczuję te suche gałęzie, a one upadają na ziemię jak te dni, które upadły śmiertelnie razem z Mietkiem Nożownikiem. Za dwadzieścia dni kolejna rocznica mietkowego zamarzania.

W dłoni dzierżę Siekierę Fiskarsa, sprezentowaną mi przez Cześka ze Szczecina, a właściwie to już naszego – ciśniańskiego – Cześka. Jest to najbardziej trafiony prezent w historii moich prezentów.

Trzymam siekierę w dłoniach i czynię sobie swoją własną Siekierezadę. Padają gałęzie, dni i ludzie.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R