Przymierze z drzewem



Leszek wykonał ongiś ogrodzenie dla koni, usunąłem je – samo się usunęło, bo spróchniało. Przy jednej stopie betonowej wykiełkował jawor, dzisiaj ma ponad dwa metry. Od początku patrzyłem, jak wzmacnia się i potężnieje, poję go w upalne dni, a wiosną podsypuję nawóz. Obrał sobie to miejsce sam, uszanowałem jego wolę i będę mu pomagał do kresu moich albo jego dni. Zawarłem z nim przymierze – daliśmy sobie słowo, że będziemy razem wędrować.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R