Pustak zajebał pałę



Druga połowa maja czaruje soczystą zielenią. Powszechne kwitnienie roi się pracowitymi pszczołami. Spotkaliśmy się na moście za Siekierą: Pustak, Fudżis, Tito, Darek i ja. Opierając się o barierki, zaglądamy w toń krystalicznie czystej rzeki Solinki. Pustak ze swoimi charakterystycznie rozszerzonymi źrenicami zagaduje:

- A pamiętasz, jak na mnie siedziałeś 28 grudnia na parkingu przed knajpą?

- Pamiętam – potwierdziłem.

Dokonałem wówczas obywatelskiego zatrzymania obywatela Pustaka, który przedawkował wszelakie substancje stymulujące mózg. Siedziałem sobie na nim i czekałem na policję. Z pół godziny to trwało, w końcu przyjechali, skuli Pustaka i wrzucili do samochodu na tył. Coś tam ustalali jeszcze chwilę i słyszę, jak jeden pyta drugiego:

- Ty, gdzie on kurwa jest?

Jaja jak chuj, Pustak spierdolił im z radiowozu skuty kajdankami. Policjanci wpadli w panikę, chyba słuszną, bo jak się wytłumaczą przełożonemu, że spierdoliły ich służbowe kajdanki. A ciemno było już, jak to w grudniu.

- Przez płot koło Ryśka Szocińskiego przeskoczyłem, techniką na Wszołę. Na filmie widziałem coś takiego, że można przełożyć kajdanki przez nogi i tak też zrobiłem. Miałem je już z przodu. Zauważył mnie Tito i zaproponował:

- Pójdziemy zaraz do Janusza, on ma dobre cęgi do metalu, ale na razie zabunkruj się tu jeszcze chwilę, jak pojadą, przyjdę po ciebie.

Posiedziałem jeszcze chwilę w tych krzakach, a zimno było jak chuj, żal mi się zrobiło tych policjantów, to wyszedłem, bo nie chciałem kolesiom robić koło dupy. I tak się to skończyło.

A innym razem zajebałem paczkę fajek na „cepeenie” u Mariana, to mnie zatrzymali i też wrzucili z tyłu do suki, coś tam pogadali i mnie puścili, a ja im w tym czasie zajebałem pałę. Wsadziłem ją sobie w dresy i udawałem, że kuleję, ale się skapowali. Wyskoczył jeden i zajebał mi w ryj. Zawieźli mnie na posterunek i podjąłem z nimi negocjację. Powiedziałem:

- No dobra chłopaki, ja wam zajebałem pałę, źle zrobiłem, a wy przyjebaliście mi w ryj i mam świadka, bo Biedroń widział, to jesteśmy kwita.

No i puścili mnie.

A pamiętasz, jak kiedyś skopałeś głośniczki w radiowozie? - przypomniał sobie Fudżis.

- A tak, jak mnie wrzucili do suki, bo niby byłem pijany. To ja z buta po głośniczkach w drzwiach, policzyli sobie półtora tysiąca, ale z czego ze mnie ściągną, jak ja biedny jestem – zachichotał Pustak.

Wysłuchaliśmy tych gangsterskich opowieści Olka i wieczór objął na s w ramiona rześkim chłodem. Spotkanie na moście kolejki wąskotorowej dobiegło końca. Następne ludzkie historie wrzucone w niekończący się bieg rzeki Solinki utonęły w przeszłości. Miło posłuchać, warto ocalić dla potomnych – żywoty sławnych mężów.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R