Śmierć suma Klaudiusza



Na przedwiośniu wydra wyłuskała ze stawu przy Siekierezadzie suma, ponad metr miało rybsko, które wpuściłem sześć lat temu. Obżarła go w stawie na raty, a resztę zdobyczy szarpały lisy. Zdenerwowałem się na wydrę i życzyłem jej źle, ale po chwili uświadomiłem sobie, że karmi swoje młode. Zrozumienie sytuacji ułatwia pojęcie sensu zdarzeń.

No dobra, niech będzie, hodowałem suma Klaudiusza w darze dla potomstwa wydry. I tutaj pasuje ją też nazwać, by nie była bezimienną – dla wydry Klementyny.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R