Studium niechęci



Siedzę sobie w kącie sali portretowej (zdjęcia Tomasza Gąsiorowskiego) przy portrecie Druha Borucha. Zdjęcie ukazuje go jeszcze w etapie nieśmiertelności, kiedy jarał fajki całymi wagonami i nie przejmował się płucami. Dobrze mi się tam pisze. Kamienny kominek Pająka ukrywa mnie przed wchodzącymi i wychodzącymi, dobre miejsce do obserwacji. Dwa stoły dalej spoczęła para ludzi, związanych jak się w większości okazuje bezsensownymi więzami małżeńskimi. Około sześćdziesiąt lat każde, razem sto dwadzieścia, wydaje się, że można zmądrzeć w takim wieku. Wcześniej pani wydała panu polecenie:

- Zrób nam tutaj jakieś zdjęcia.

On pokręcił się chwilę i coś tam popstrykał.

- Pokaż - nakazała. Z grymasem przerzuciła kilkanaście i wydała werdykt - Nie umiesz nawet prostych zdjęć zrobić, tylko jedno jest w miarę, reszta to chłam. Nic ci w życiu nie wychodzi, idź zamów te placki, jedną porcję. Weź drugi talerz, bo nie będę jadła z tobą z jednego.

Pan spróbował się odszczekać, ale jedyne co mu z tego wyszło, to objawienie gestami i mimiką potwornej niechęci do partnerki. Ona była jednak zawsze o krok lepsza, bo przygwoździła go hasłem:

- Tylko nie rozbij talerzy jak w tamtej knajpie wczoraj.

Gość z nienawistnym wzrokiem zniknął w drugiej sali, a ja napisałem na czystej kartce otwartego przed sobą zeszytu: „Studium niechęci”.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R