Summer wine



Na Przysłupiu pod mostem w potoku, pani zmierzająca do kościoła lalkę zauważyła białą. To nie lalka spoczywała na żwirowym śmiertelnym łożu, to kobieta prawdziwa, zaduszona i wyruchana. Śledczy z powiatu ustalili, że wieczorem wina trzy z jakimś gościem w sklepie na skarpie kupiła i wyszli w błyszczącą mokrymi liśćmi noc letnią. Butelki puste szkliły się zielenią ciemną nad brzegiem zdenerwowanego potoku. Śledczy orzekli:

Wina wypili, udusił i wyruchał. Rano w autobus wsiadł i w Polskę odjechał kochanek, a lalkę na brzegu zostawił”.

Chłopom bieszczadzkim to nie pasowało, bo najpierw się rucha, a później dusi w normalnym świecie, a on jakoś tak na odwrót.

Summer wine na Przysłupiu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R