Świat zagubiony – Mietek umiera



Idąc spać (zamarzać w zaspie śniegu nieopodal chałupy Darka) w chwili zamknięcia powiek, wdarł się do mózgu Mietka ten przerażający ogrom kosmosu, wlała się w niego wodospadami migoczących grudniowych gwiazd samotność zagubionych planet, przygniotła go ciężarem galaktyk, nakryła czernią otchłani. Świat jego zatracił się w tej przerażającej przestrzeni. Próbując się ratować, uciekł w szaleństwo zagubienia, mając nadzieję, że tam się ogrzeje, ale wszystkie prawa fizyki działały już na niekorzyść jego ciała. Czarna kosmiczna dziura wysysała z niego ostatnie okruchy istnienia. Boskie stworzenie - konstrukt Mietkowej duszy i ciała - ten niechciany dar wydawał mu się klątwą. Skarb, który otrzymał, stał się przekleństwem. Był jeszcze w stanie zadawać sobie pytania: Czy śmierć jest mnie w stanie wybawić? Czy przyniesie ulgę, czy narazi na jeszcze większe cierpienie? Stracił już poczucie miejsca i czasu, próbował przypomnieć sobie, dokąd podróżuje w tej międzygwiezdnej otchłani. Poprosił Boga, by nie kazał mu już czynić wyborów, by starł go wreszcie w moździerzu entropii na pył, na nicość. Zamarzając marzenie miał jeszcze jedno… by w końcu nie być.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R