Wydaje mi się, że nie umiem pisać



Zawsze kiedy chwilę nie piszę, jeden, dwa, trzy dni, wydaje mi się, że nie umiem już nic napisać i co gorsze, że mój świat ginie, jakby to pisanie tworzyło go, jakby to było paliwo podtrzymujące codzienną rzeczywistość. A kiedy powracam do pisania, wydaje mi się, że mój świat się umacnia, wzbogaca, rośnie w siłę. Kiedy zaczynam pisać, nie zastanawiam się, czy umiem, czy nie, po prostu czynię to tak naturalnie jak się oddycha, bez wysiłku. Opisując istoty cudowne, życie i śmierć, trawy, rzekę, żabę, kota… mam poczucie tworzenia swego świata. Nie jest to jeszcze syndrom Boga (mam nadzieję), jest to tylko takie proste, piękne, szczere zadowolenie z istnienia i pełna akceptacja swego losu.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R