Zabij mnie, a pokocham cię

(zabawa w wojnę)



Często bawiliśmy się w wojnę na wzgórzu Betlejemka, biegając wokół pomnika milicjantów poległych w walkach z UPA. Przypasowało nam to miejsce, scenografia była oryginalna z epoki, były transzeje, okopy umocnione drewnem i głazami, otwory strzelnicze i stanowiska dla CKM’u. Na tym wzgórzu o drugiej wymiennej nazwie Kamionka, toczyła się nasza dziecinna wojna, a w dole u podnóża we wsi toczyło się życie dorosłych, pośród których było jeszcze kilku takich, którzy widzieli wojnę na własne oczy, ale nie chcieli się już w nią bawić, nie rozumieliśmy dlaczego.

Najprzystępniejszym z tych dorosłych był pan Antoni, wyglądał dokładnie tak, jakby wczoraj wrócił z wojny. Nosił wojskowe spodnie, wojskowy drelichowy płaszcz i wysokie wojskowe, skórzane oficerki.

Jak był trzeźwy siedział pod ścianą swojego starego, drewnianego domu i strugał nam z lipowego drewna pistolety i karabiny, opowiadał przy tym jak ich używali na wojnie. Słuchaliśmy z otwartymi gębami w pełnym skupieniu, ale kiedy zaczynał pić, zmieniał się, odganiał nas kijem, krzyczał, że nie wiemy, w co się bawimy, i że jak chcemy się w to dalej bawić, to krzyże nam wystruga. A później szedł pod kościół i coś krzyczał straszliwie, wymachując rękoma, dorośli go stamtąd odciągali. Bardzo chcieliśmy usłyszeć, co ten pan Antoni tam krzyczy, ale zawsze nas przeganiali, bo to coś niedobrego chyba było.

Tego jesiennego dnia bawiliśmy się w wojnę na pomniku, strzelaliśmy z tych wystruganych karabinów i pistoletów, byliśmy już zmęczeni. Krzysiek rzucił swój oręż na ziemię, staną przed nami w pozie, w jakiej stawał przed kościołem pijany pan Antoni i wykrzyczał, wymachując pięściami:

- Ty chuju, ty mnie nie rozgrzeszaj, ty pomóż mi zapomnieć! Zabij mnie, a pokocham cię!

Całą naszą gromadkę zamurowało, zapadło złowrogie milczenie. Krzysiek spojrzał po naszych skupionych twarzach i wytłumaczył się:

- No co, starszy brat mi powiedział, co on tam krzyczy.

 

Powrót

                                                                                                                                                  R